Pstrykacz obudził się dzisiaj o 4:30, lecz wstał dopiero godzinę później. Zjadł szybko śniadanie i nie mając nic innego do roboty, wyruszył o 7 rano. Pierwsze 10km szło się bardzo szybko. Krótki postój w Machnowie, pogawędka z miejscowymi. Dalsza trasa, którą sobie Pstrykacz zaplanował, okazała się być przyjazną tylko na mapie.W rzeczywistości była trudna i pełna gruzu. Po drodze Pstrykacz miał również okazję pierwszy raz w życiu zobaczyć Barszcz Sosnowskiego, a nawet całe pola tej rośliny… „Taki przerośnięty koper”, ale mimo to podobno wyglądał pięknie. Niektóre okazy miały nawet po 3m wysokości. Kolejny krótki postój na przystanku autobusowym w towarzystwie małych jaskółek. A niedługo potem pierwszy patrol Straży Granicznej i sympatyczna pogawędka.
Zaraz po tym jak Pstrykacz doszedł do Hrebenne, zaczęło padać i przyszła burza, którą trzeba było przeczekać. Jak tylko minęła, Pstrykacz ruszył dalej i spotkał drugi patrol. I zaraz trzeci patrol. Obok Werchraty Pstrykaczowi zabrakło już wody do picia, wiec udał się z prośbą do placówki Staży Granicznej. I nie dość, że wody dali, to też doradzili jak iść dalej i uniknąć podmokłych terenów. Nawet idąc tą bardziej suchą trasą Pstrykacz zamoczył buty, boa kurat przez drogę płynął mały strumyk, więc co to by było, gdyby poszedł jak zaplanował wcześniej. Przed Horyńcem Zdrój Pstrykacza złapał jeszcze czwarty patrol, więc dzisiaj został pobity mały rekord w ilości kontroli 😀
Dzisiaj Pstrykacz wkroczył do województwa podkarpackiego. Na liczniku już ponad 850km 🙂





