Dzień 26 (Horodyszcze – Dyniska)

Dzisiaj Pstrykacz dreptał sobie szlakiem, na którym mijał wiele starych cerkwi grekokatolickich. Zdjęcia udało się zrobić jedynie z zewnątrz, bo wszystkie były niestety pozamykane. Raz też Pstrykacz skrócił sobie trasę i poszedł polną łąką, bardzo zarośniętą (rowerem się nie przejedzie), ale za to urokliwą i pełną zapachu kwiatów.

Po pierwszych 10km pierwsza przerwa w Mycowie. W drugim śniadaniu towarzyszył Pstrykaczowi sześcioletni Hubert, z którym uciął sobie pogawędkę. Po przyjacielsku się pożegnali i Pstrykacz poszedł dalej. W Budyninie minął starą cerkiew, przerobioną na kościół, w którym był akurat pogrzeb, więc można było obejrzeć ją w środku.

W Horodyszczu Pstrykacz znalazł nocleg u Sołtysa , w altance na jego podwórku. Na szczęście noc była całkiem ciepła i sam śpiworek wystarczył. Szybko zrobiło się ciemno, więc i Pstrykacz szybko położył się spać.

Z dzisiejszego dnia Pstrykacz wspomniał jeszcze, że spotyka dużo osób narzekających na to, jak ściana wschodnia Polski się wyludnia. Coś w tym jest. Rzadko kiedy na trasie samochód przejedzie, ludzi też niewielu się mija…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *