Dzień rozpoczęty Mszą Świętą. Później Pstrykacz miał dużo czasu, by dokładnie obejrzeć kościół pw. Znalezienia Krzyża Świętego w Kalwarii Pacławskiej. Cały kompleks klasztorny był wypełniony młodymi ludźmi, z racji Franciszkańskich Spotkań Młodych. Później jeszcze śniadanie – i to nie byle jakie, bo bigos od „dziewczyn z Sosnowca”, które opiekowały się grupą dzieci.
Pstrykacz wyruszył w drogę niebieskim szlakiem do Krościenka. Na trasie ludzi niewiele, ale za to ile zwierząt! 😉 Była locha z małymi („chwilę odczekałem, aż się schowały” i „coś małe puchate, większe od wiewiórki”. I wiewiórkę też oczywiście.
Pierwszy postój w Arłamowie, obok drogi, na której ruch był większy niż na autostradzie. No ale cóż, gdzieś trzeba zjeść. Dalsza trasa znowu Pstrykaczowi zrobiła niemiłego psikusa w postaci braku sklepów, co za tym idzie, niemożności zaopatrzenia w wodę. Na szczęście wodą podzielili się rowerzyści i tak na ostatnich kroplach Pstrykacz dotarł do Jureczkowa, gdzie dali wody już tyle, ile chciał.
I tak oto Pstrykacz doszedł do Krościenka. Został przyjęty bardzo sympatycznie, a i kolację dali 🙂