Dzień 36 (Komańcza – Jaśliska)

Dzisiejszy spacerek rozpoczęty o godzinie 8 i jakoś tak wyszło, że przez pierwsze 12km nie było nawet do kogo buzi otworzyć i zagadać. Dopiero później Pstrykacz spotkał dwoje młodych ludzi, z którymi zamienił parę słów i byli ciekawi, dlaczego Pstrykacz nie idzie górskim szlakiem, a drogą. Pstrykacz wytłumaczył się, że w ten sposób jeszcze trochę odpoczywa i zbiera siły na większe góry 😉

Około godziny 14 postój w miejscowości, gdzie miał być sklep, ale go nie było. Na szczęście nie było to tragedią, bo jeszcze 2l wody były w zapasie i ze spokojem mogły starczyć na resztę dnia. Droga do Jaślisk przebiegła (przeszła?) bez żadnych przygód. Na miejscu noclegowym za to Pstrykacz zgadał się ze swoim bratem ciotecznym Andrzejem i jego żoną na kolejne spotkanie. Przegadali chyba ze 2 godziny, bardzo sympatycznie i przyjemnie. Andrzej ostatecznie przekonał Pstrykacza, żeby plecaka nie porzucał, bo a nóż jutro mu się przyda i będzie żałował 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *