Dzień 4 (Dubeninki – Wiżajny)

Rano herbatka na śniadanie i kawa na potem.
„Tak sobie wyszedłem i podreptałem pomalutku do Żytkiejm. Tam kupiłem mielonkę. Zjadłem. Potem podreptałem do Trójstyku Granic.”
Na Trójstyku Pstrykacz biegał z plecakiem w tę i z powrotem, żeby zrobić sobie zdjęcie z pomocą samowyzwalacza, bo akurat nikogo nie było. Lecz kiedy miał już wyruszyć dalej, akurat podjechał autobus z niemieckimi turystami, więc Pstrykacz jakoś po angielsku się dogadał.
Zdjęcia z tego dnia pewnie wyjdą artystyczne, bo coś Pstrykaczowi przyszło do głowy, żeby wyczyścić obiektyw w aparacie… i niechcący zalał obiektyw. Ale resztę dnia był cierpliwie suszony na słońcu, więc może zostanie uratowany 🙂

Pstrykacz przekroczył dzisiaj 100km na liczniku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *